czwartek, 30 czerwca 2011

Czytanie jest sexy

źródło: Internet

"Cheri", Sidonie Gabrielle Colette (1873 - 1954), przełoż. Anna Topczewska


Podziękowania dla MKa!
u.

środa, 29 czerwca 2011

Żart poniżej pasa

Robert Górski, lider i autor
większości tekstów
Kabaretu Moralnego Niepokoju,
o polityce w kabarecie, żartowaniu z Niemców
i przebieraniu się za baby

(fragment; źródło zdjęć: Internet )



Jest dużo kabaretów, ale niewiele kwalifikuje się do pokazywania w telewizji. Kabarety dostosowują się do wymagań publiczności.

Ich język upada?

Bardzo się spauperyzował. Mamy coraz uboższe zestawy słów i skojarzeń. Poziom metaforyzacji jest bardzo niski. Za dużo jest żartów poniżej pasa, skojarzeń seksualnych, wulgaryzmów. Podobnie jest w teatrze, piosence, filmie*. Jestem zażenowany ostatnimi polskimi komediami. Klną w nich od początku do końca.

Jesteś wrogiem wulgaryzmów w kabarecie?

Oczywiście. Sami stosujemy je niezwykle rzadko, w naprawdę uzasadnionych przypadkach. Ludzie potrafią śmiać się tylko z zaskoczenia brzydkim słowem na scenie. Ale wulgaryzm w puencie jest oznaką słabości autora.
















Z Robertem Górskim rozmawiał Marek Pyza, "Uważam Rze", nr 19/ 2011


*Dwa tygodnie temu obejrzałam polską komedię pod tytułem "Jak się pozbyć cellulitu" (reż. Andrzej Saramonowicz). Nie powiem, film nie był bardzo zły, kilka razy naprawdę szczerze się uśmiałam! Na papierze część żartów musi nawet wyglądać lepiej.

Urzekł mnie duet Dominika Kluźniak - Maja Hirsch, bo do tej pory kojarzyłam te nazwiska tylko z małego ekranu, a moim zdaniem dziewczyny świetnie się spisały. I jak wyglądały! Nie potrafiłam tylko zrozumieć, czemu bohaterka, grana przez Maję, musi tak często kląć...

No właśnie: temu.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Mój kolega nie wierzy w Davida Beckhama

źródło: Internet

Zaskoczył mnie tym, bo ja się sama sobie wydaję dość stanowcza (lub sztywna - M.) w przestrzeganiu zasad ortograficznych, on natomiast brzmi już jak... fanatyk. W czym też jest jakiś urok, zwłaszcza że to niepolonista.

Rozmawialiśmy na temat jednego z obcych, anglojęzycznych nazwisk, które pojawiło się dzień wcześniej w telewizorze. W wersji polskiej - czyli odmienione przez przypadki - brzmiało komicznie (czytaj: sprawiało problemy), J. więc uznał, że... nazwiska obce w polszczyźnie deklinacji w ogóle nie powinny podlegać.

?!?
u. jak to?
j. normalnie. skoro w angielskim występują w mianowniku, u nas też powinny.
u. serio?
j. tak.
u. a co z beckhamem?
j. nic. nie znam david beckham.
Ja sobie świata bez Davida Beckhama po prostu nie wyobrażam. ;)

Argument o nieodmienianiu wyrazu z powodu jego obcego pochodzenia w ogóle mnie nie przekonuje. Nie dlatego, że musielibyśmy się wszyscy nauczyć całej listy tysięcy słów, które do nas przyszły z zagranicy i których deklinacja tym samym nie obejmie (bo chyba do nazwisk reguły nie będziemy ograniczać, nie?). Ale dlatego, że język polski jest językiem fleksyjnym - z definicji - i posługujemy się w nim wyrazami, które się odmieniają.

Zmieniamy zasady? Polski już jest dla Polaków za trudny. Powodzenia!

sobota, 25 czerwca 2011

Y...

źródło: Internet

Leje się tequila,
a my gramy w bilard.
A ty - weź się nie wychylylaj.
A ja? Jestem reprezentantem styla
Group Killaz.
Co, matka nie uczyla?

Lubię kawałek "Wychylyly bymy" Kasty od zawsze, a każdego lata na nowo do mnie wraca. Tego roku temu, że... mam słabość do y, zabaw językiem polskim i słońca!

Zaczęło się chyba od stolycy - pojawiła się w komentarzu dla Pati i wyjątkowo mi się spodobała. Zaraz za nią przyszła intelygencja (stąd), potem przypomniałam sobie słowo na y, którego kiedyś podczas gry w Scrabble użył Mariusz - ydź stąd, na końcu zaś utwór Flexxipa pod tytułem... "Y" właśnie.

Swoją drogą... piosenka o igreku - sama mogłam na to wpaść.;)

Y zostało sponsorem dzisiejszego posta, ponieważ wczoraj na blogu Wiedmy zobaczyłam Yeleexpress i Wiadumości, i się w nich zakochałam.

Więcej takich oryginalnych zabaw językiem polskim, proszę!

Uśmiech

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Czego dziewczyna dowiaduje się na weselu (w czerwcu)?




O tym, że po pijaku nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało, wiedzą chyba wszyscy. A że... "poza miastem się nie liczy" (także w wersji: 100 km od miejsca zamieszkania, na Śląsku nieco mniej popularnej)?

Mój faworyt jest bezmiłosny. Natomiast za granicą będzie ciekawie, bardzo, bo już za dwa dni sezon i wtedy...



Za inspirację
do napisania tego posta dziękuję bardzo Maćkowi.
:-)
A młodej parze... sto lat!
u.

niedziela, 19 czerwca 2011

Czytanie jest sexy i/albo seksy?

fot. edek
„Czytamy w Polsce” to nie tylko akcja, to nowy cel. Nie chcemy nudzić słusznymi hasłami, ale przekonywać, że czytanie to nasz wspólny, społeczny, ekonomiczny, egzystencjalny interes. Że czytanie jest ważne w każdym aspekcie życia - od polityki po seks. I że książka wciąż jest najatrakcyjniejszym medium naszej komunikacji ze światem i samymi sobą.

Paweł Goźliński we wstępniaku do akcji

"Metro" do tego dodało, że "Czytanie jest seksy". Ale co to jest to seksy* - ja nie wiem. Wygląda okropnie, nie zna tego żaden słownik, a pierwsze wyniki w Google odnoszą się... do stron porno!

Nie przekonuje mnie do seksownego czytania w ogóle grafika pary, prostą kreską narysowana, z doklejonymi twarzami "zwykłych" ludzi, ani też książka Daukszewicza pomiędzy stopami... Hmm? W sensie: że paski klapków kiedyś mogłyby być sexy? Nigdy.

Za to książka między nogami - nie powiem... interesujące.:)

Moje czytanie było jednak pierwsze, czuję się więc uprawiona do podkreślania, że to spora kradzież [z dwa tysiące dziesiątego] własności intelektualnej. Ponieważ jednak i dziennikarze "Metra", i podmiot liryczny tego bloga to samo mają na myśli, do akcji "Czytania w Polsce" dopisuję się od razu.

Na koniec tylko proponuję zatrzymać się na chwilę przy myśli czytelniczki Joanny, tutaj:

Metro, czwartek, 16 czerwca 2011r.

Ciekawe, prawda?

*Każdy wie, że w polskim alfabecie nie ma litery x, a przymiotnik od słowa seks brzmi: (jaki?) seksowny. Dlatego seksy uważam za jakiś koszmar filologa. Sama zaś, jako urodzona estetka, lubię sexy w wersji angielskiej, a jako że mam w tematach trochę zabaw tym językiem, to...

piątek, 17 czerwca 2011

W środę okradli mnie w metrze!

Metro, środa, 15 czerwca 2011r.

Metro, czwartek, 16 czerwca 2011r.

Moja zemsta będzie słodka! ;) Tymczasem - miłego weekendu!

Kosmata dziewczyna

Wydaje mi się, że kobiety to najsilniejsze, naj- piękniejsze i najbardziej interesujące istoty na ziemi, podczas gdy mężczyźni to w najlepszym razie nie więcej niż ich owłosiona wersja beta.

Córki nie masz?

Nie, i prawdę mówiąc, to mój największy lęk – mieć włochatą córkę. Życie byłoby trudne dla kosmatej dziewczyny.


Etgar Keret, ur. w 1967r. izraelski pisarz. Zdjęcie: Internet.
Fragment wywiadu Izy Klementowskiej dla Playboya, 2011r.

wtorek, 14 czerwca 2011

niedziela, 12 czerwca 2011

Czy Czesław, co śpiewa, mówi po polsku?



Pytanie to, w tytule
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.

"Dlaczego ogórek nie śpiewa?"
mistrz Konstanty


Czesław Mozil po polsku nie mówi. To, co wychodzi z jego ust, jest raczej językiem polskawym - owszem, śmiesznym i momentami oryginalnym, przyznaję. Ale czemu słucham tego w najlepszym czasie antenowym ogólnopolskiej telewizji? Czemu sprzedają mi człowieka, którego zadaniem jest m ó w i ć, a który tego dobrze nie potrafi?!?

Tak, znam jego historię: urodził się (zresztą jak ja!) w Zabrzu, a gdy miał 5 lat, jego rodzice wyemigrowali do Danii. Mieszkał tam lat dwadzieścia trzy. Szmat czasu.

Nauczył się wtedy mówić po angielsku i oczywiście po duńsku - a opanowanie duńskiego w stopniu tylko komunikatywnym uważam za superwynik. Sama mam koleżanki, które także z rodziną do Kopenhagi wyemigrowały i gdy słuchałam ich kłótni po duńsku, zawsze byłam urzeczona. Zrozumienia nic. Ale jaka melodia!

Od kilku lat Czesław mieszka w Krakowie. Wrócił do kraju i do ojczystego języka, i można nawet powiedzieć, że to patriotyczne. To - tak. Ale bez znajomości języka polskiego cały ten (współczesny) 'patriotyzm' tak wiele traci na wartości...

Co zabawne (?) - naprawdę podobają mi się koleje jego losu. Mieszkanie za granicą, kontakt z wieloma kulturami, artystyczna dusza, talent, zdolność komponowania, śpiewania i grania na instrumentach, znajomość języków - artystom zawsze więcej było wolno i nie śmiałabym tego poddawać w wątpliwość. Nie mogę tylko zaakceptować faktu, że... wszyscy wydają się akceptować jego kiepską polszczyznę!

W prasie korekta błędy poprawia, dlatego w druku jego słowa są piękne, okrągłe, bez zarzutu. Ale kto dziś wydaje pieniądze na gazety? Za to telewizja... O mocy tego medium nie trzeba chyba nikomu przypominać.

Trinspiration1, autor filmiku "Mistrz języka polskiego - Czesław Mozil", świetnie zagrał metaforą w swoim tytule. To pozwala mi sądzić, że ma poglądy podobne do moich. Natomiast komentatorzy przerzucają się argumentami ad hominem. Najlepszy jest tekst:
może i ma problemy z językiem, ale tyle ich zna, że niejeden mógłby mu pozazdrościć :)
(korekta - u.)

W takim razie ja się przyznaję do znajomości języków pięciu: polski, angielski i francuski plus łacina, a nawet starocerkiewnosłowiański. Gramatyka na bardzo dobry, gorzej ze słówkami. Odwrotnie niż z polszczyzną u Czesława, czyli porównywalny poziom!

Dobrze, że Czesław do siebie - artysty ma duży dystans. W końcu... Czesław Śpiewa, nie mówi. ;) Czy w telewizji ogólnopolskiej moglibyśmy na tym poprzestać?

Z wyrazami szacunku,
u.

Fałszywa etymologia

źródło: piksele

piątek, 10 czerwca 2011

"Jak Polacy o seksie nie mówią"*

źródło: Rodale Images

Językoznawca, dr Marek Kochan uważa, że gdy chodzi o "miłość na całe życie", potrzebny jest rytuał, odwołanie się do kodu. Dla jednych może to być sonet Petrarki, dla drugich "Monty Python", dla trzecich hip hop. Przekaz intymny podlega szyfrowaniu, nie ma szyfru ogólnoludzkiego.

Jak to wygląda w praktyce? W każdej grupie wytwarza się specyficzny język. W grupie murarzy może tu chodzić o szpachlowanie czy tynkowanie. W przypadku pracowników warzywniaka mogą być skojarzenia z warzywami, w przypadku piekarzy - z wypiekami...

No dobra, a jak pracownica warzywniaka spotka się z piekarzem? - Wtedy będą musieli poszukać wspólnej płaszczyzny i porozumieć się na przykład w języku komputerów. Teraz to bardzo popularny język. Mogą mówić o klikaniu, o logowaniu się, o joystickach i myszkach. Tak właśnie powstaje nowy intymny język. Kiedyś przez to, że w filmach zamiast scen erotycznych pokazywano kwiaty, mówiło się o "zasadzeniu pelargonii". Dziś może to być "wymiana plików", "łączenie pamięci".

*fragment artykułu z "Gazety Wyborczej" (luty 2007r.)

A dlaczego nasz język seksu i miłości jest tak ubogi? To już zupełnie inna historia...

czwartek, 9 czerwca 2011

Na służbie (i wódka)

źródło: Internet

A wydawałoby [mi] się, że wyrazem trudniejszym od porządku jest służba, w której ortografy można zrobić dwa!

Z *pożądkową od razu kojarzy mi się... żołądkowa. Próbowałam gorzkiej kiedyś, całkiem dobra wódka. Tylko jak można (ku)pić alkohol o tak okropnej nazwie? To jak jeść flaki- potrawa potrawą, o gustach się nie dyskutuje. Ale serio - flaki?!?

wtorek, 7 czerwca 2011

Zdradziliście, wymusiliście, nadużyliście... ale jesteście na liście

W kolejce/ na liście zajmujemy miejsce i możemy być: pierwsi, drudzy, trzeci (podium), czwarci, piąci, szóści, siódmi, óśmi, dziewiąci, potem dziesiąci i druga dwudziestka (aż do dziewiątej), zaś jedno oczko przed setką jesteśmy... dziewięćdziesiąci dziewiąci.

Męskoosobowe formy części liczebników są dziś tak rzadko używane, że wydają się dziwne i niepoprawne. A jednak!

Sprawdź się: Polska zajmuje teraz w najnowszym rankingu FIFA miejsce siedemdziesiąte pierwsze. To znaczy, że na liście jesteśmy...

:)

poniedziałek, 6 czerwca 2011

niedziela, 5 czerwca 2011

Za pannami sznurem

Od wczoraj nie przestaję się zastanawiać, czy wieczór panieński to impreza - jak mogłaby wskazywać sama nazwa - tylko i wyłącznie dla panien, czy też dla wszystkich kobiet, związanych - jak mogłaby wskazywać sama nazwa - z [przyszłą] panną młodą...?

Póki nie sprawdzę, nie wiem...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...