Sebastian Karpiel - Bułecka, PAPERmint |
Do teraz żałuję, że nie udało mi się dostać pierwszego numeru magazynu "PAPERmint"... Udało mi się za to z drugim i... nie bardzo. A tak chciałabym poznać ulubione lektury Bułecki!
Mięta do papieru - kupili mnie już samą tytułową metaforą. Czarno - białą estetyką także. I na tym się, niestety, skończyło.
Wywiad z gwiazdą z okładki (Marek Bukowski) otarł się jedynie o to, co w czytaniu książek i rozmawianiu o nich z dziećmi jest naprawdę - z punktu widzenia aktora i reżysera - interesujące. Zwyczajnie był za krótki! Rozczarowały mnie też rankingi książek, w drugim numerze dotyczące literatury o miłości. W pigułce: "Mistrz i Małgorzata", "Lolita", "Przeminęło z wiatrem". Klasyka rodem... z liceum.
A ja wciąż nie mam pojęcia, dlaczego [tak] wielu ludzi uważa "Mistrza" za najpiękniejszą książkę o miłości!
Jednak najsłabsze w "PAPERmincie" są zdecydowanie felietony. Małgorzata Kalicińska na temat różowej literatury czyli harlequinów. Kiepskie metafory, za dużo powtórzeń, przegadanie. Brrr. Choć idea jej wypowiedzi była całkiem interesująca!
Potem Zbigniew Zamachowski. U niego - świetne opanowanie języka. Imiesłowy przysłówkowe uprzednie (powiedziawszy i zrobiwszy). Zdania rozpisane na pięć linii, wielokrotnie złożone, pyszne. Co z tego, skoro tekst pusty i o nietraktujący o niczym, wartym głębszego przemyślenia?
A na koniec... Tomasz Kammel. ? Ten Kammel. Felieton na temat mocy mikrofonu.
Zjadłam tylko połowę, bo druga polegała na przypomnieniu czytelnikowi tych wszystkich telewizyjnych kfiatków, w których Ktoś Sławny powiedział do mikrofonu coś, co powinno zostać tylko w jego głowie. A jako że złapałam sens już po drugim przykładzie, dochodzić do końca tekstu mi się zwyczajnie nie chciało.
Wiadomo - język giętki, ale... bez przesady.
Na początku września byłam w Kolporterze u jednego z moich ulubionych, zabrzańskich sprzedawców prasy spytać, czy ma w sprzedaży "PAPERmint". Nie znał tego tytułu, więc mówię mu, że to magazyn o książkach. Myśli i stwierdza, że coś o książkach było... "Książki"? I ja na to, że owszem; teraz dwa tytuły na temat rzeczy dobrych do czytania się w prasie pojawiły.
Mój ulubiony sprzedawca uśmiecha się wtedy do mnie i retorycznie pyta: A czemu ludzie czytają gazety o książkach zamiast czytać książki?
Ha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz