O  "Onanie barbarzyńcy" dowiedziałam się niedawno... na jednej z moich  lekcji. Temat był biblijny, Łukaszowi się skojarzyło i kiedy z tego  tytułu wybuchnęłam śmiechem, od razu kazał mi znaleźć link do - podobno  słynnego już w całym Internecie - o Onanie wierszyka.
I znalazłam. Ci, którzy w tyle za kulturą popularną, sami muszą dotrzeć. Ale zaraz pod wierszykiem... "Najlepsze tytuły filmów pornograficznych 3". I to dopiero językowa zabawa!
Sto lat temu, kiedy po raz pierwszy usłyszałam o "Edwardzie penisorękim", myślałam, że branża nic ciekawszego i bardziej oryginalnego nie będzie w stanie wymyślić. Myliłam się. Dziś zwracam twórcom tytułów honor, a sam "Edward" spada z mojego piedestału najlepszych tytułów poza pierwszą dziesiątkę.
W niej znajdują się: "Rodzino Spermano" i "Kurestwo niebieskie", oczywiście "Onan", dalej "Wymię Róży" i "Penis rozrabiaka". Za nimi: "Santa bara bara", "Prezerwator III", a także tytuły angielskie, jako że umiejętności moje wybitnie językowe. W tej kategorii zwycięża jednak bezapelacyjnie niepozorny "Doctor do me a little".
Przy okazji - nie będę sobą, jeśli nie przypomnę o różnicy między pornografią a erotyką, o której pisałam zeszłej jesieni...
A do przejrzenia całej listy najlepszych tytułów filmów zapraszam do Filmoteki Joe Monstera. Powodzenia!
I znalazłam. Ci, którzy w tyle za kulturą popularną, sami muszą dotrzeć. Ale zaraz pod wierszykiem... "Najlepsze tytuły filmów pornograficznych 3". I to dopiero językowa zabawa!
Sto lat temu, kiedy po raz pierwszy usłyszałam o "Edwardzie penisorękim", myślałam, że branża nic ciekawszego i bardziej oryginalnego nie będzie w stanie wymyślić. Myliłam się. Dziś zwracam twórcom tytułów honor, a sam "Edward" spada z mojego piedestału najlepszych tytułów poza pierwszą dziesiątkę.
W niej znajdują się: "Rodzino Spermano" i "Kurestwo niebieskie", oczywiście "Onan", dalej "Wymię Róży" i "Penis rozrabiaka". Za nimi: "Santa bara bara", "Prezerwator III", a także tytuły angielskie, jako że umiejętności moje wybitnie językowe. W tej kategorii zwycięża jednak bezapelacyjnie niepozorny "Doctor do me a little".
Przy okazji - nie będę sobą, jeśli nie przypomnę o różnicy między pornografią a erotyką, o której pisałam zeszłej jesieni...
A do przejrzenia całej listy najlepszych tytułów filmów zapraszam do Filmoteki Joe Monstera. Powodzenia!
 

 
 

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz