piątek, 8 lipca 2011

Metafora taka

fotos z serialu "Ptaki ciernistych krzewów"

Nigdy nie czytałam książki, nie oglądałam też serialu. Zawsze jednak te krzaki i ciernie mnie fascynowały. Jak się mają do miłości księdza i młodej dziewczyny jakieś ptaki?!?

Lektury na wakacje już sobie wybrałam, ale nie ma wśród nich powieści Colleen McCullough. Bo... znalazłam już na swoje pytania - całkiem poetycką! - odpowiedź.
Pewna legenda opowiada o ptaku, który śpiewa jedynie raz w życiu, piękniej niż jakiekolwiek stworzenie na Ziemi. Z chwilą gdy opuści rodzinne gniazdo, zaczyna szukać ciernistego drzewa i nie spocznie, dopóki go nie znajdzie. A wtedy, wyśpiewując pośród okrutnych gałęzi, nadziewa się na najdłuższy, najostrzejszy cierń. Konając, wznosi się ponad swój ból, żeby prześcignąć w radosnym trelu słowika i skowronka. Jedyną najświetniejszą pieśnią, za cenę życia. Cały świat zamiera, aby go wysłuchać, uśmiecha się nawet Bóg w Niebie. Bo to, co najlepsze, trzeba okupić ogromnym cierpieniem… Przynajmniej tak głosi legenda.
źródło: blog Magdaleny Wójcickiej, "Ptaki ciernistych krzewów"

Jestem romantyczna, ale... z tymi ptakami nie mogę. Zostaję przy swojej "Samotności liczb pierwszych" i nowym Kuczoku!

2 komentarze:

. pisze...

Może nie na temat, ale polecam Biegnącą z wilkami.

u. pisze...

Zapisałam, będę czytać!

:-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...