wtorek, 4 stycznia 2011

Ikona mody

Audrey Hepburn
źródło: Internet

Słowo "ikona" wiekami mieszkało sobie w cerkwi. W czasach nam bliższych wychylało się stamtąd jedynie w kontekście słowa "przemyt". I nagle ni stąd, ni zowąd zaczęło się pojawiać na salonach, wybiegach i w magazynach.

Jak nie wiadomo, skąd coś pochodzi, to pochodzi z angielskiego. Icon. Ajkon. Najczęściej w związku frazeologicznym: faszyn ajkon. Czyli taka pani, która ubiera się na tyle ładnie, że warto o tym mówić. Nosi się z klasą i ze znajomością trendów. No i jest znana. Za granicą ikon mody jest na pęczki i różnego sortu - od Victorii Beckham po Lady Gagę. U nas mniej.

Za ikoniczną od lat uchodzi Magda Cielecka, ale o tym wszyscy wiedzą, nuda. Od pewnego czasu ikoną mody zwana jest Małgorzata Kożuchowska. W kolejce aspirujących - Sylwia Gliwa, Małgorzata Socha i Szymon Majewski jako Pajacyków. Notabene: słowo "ikona" funkcjonuje także poza modą.

I tak: ikoną polskiej estrady jest Irena Santor, branży kosmetycznej - Irena Eris. Ikoną prowadzącego, który umie poprowadzić wszystko - Marcin Prokop. Kinga Rusin jest ikoną kobiet, które sobie poradziły. A Artur "ojciec Mateusz" Żmijewski ma status ikony człowieka poczciwego. Prawie księdza. I tak słowo "ikona" wraca do źródeł.

Joanna Nojszewska
Twój STYL, sty 2011

1 komentarz:

Zuza pisze...

Wydaje mi się,że w Polsce jest znacznie mniej ikon mody bo nasze gwiazdy są biedniejsze.W związku z tym mają mniej pieniędzy na ekskluzywne ubrania i dodatki i nie mogą tak dobrze wyglądać jak inni.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...