czwartek, 17 lutego 2011

Mile rozczarować...?

Skoro są czary, powinno być miło. A jednak.

Co jakiś czas przecina moją drogę człowiek, który życiem/ pracą/ polityką albo miłością jest mile rozczarowany. Słucham go wtedy - jak zawsze - próbując odkryć, co się pod tym miłym kryje, zazwyczaj jednak... do z-rozumienia nic nas nie prowadzi. Wszystko dlatego, że nie mogę pojąć, co w czasowniku rozczarować (kogo? co?) kojarzyć się może z przyjemnością.

Rozczarował mnie... Zawiódł moje oczekiwania, wyobrażenia o czymś. Zrobił to mile? Zaskoczył - tak, tu się zgodzę. Pozytywnie albo nie. Ale poczucie zawiedzenia kojarzy mi się tylko z nieprzyjemnościami.

Masochiści pewnie patrzą na to inaczej. Gdyby mi się w dyskusjach ujawniali, byłaby to zawsze jakaś porozumienia nić. A tu... rozmawiam z takim *mile rozczarowanym i wychodzi na to, że mylą mu się dwa całkiem nietrudne czasowniki: rozczarować i zaskoczyć. A jak ja do niego polskim, a on do mnie - polskawym, to...

2 komentarze:

Maja pisze...

No tak - zaskoczyć cię może coś lub ktoś w taki sposób, że z radością nie będzie miało to nic wspólnego, A rozczarować to już widać można się miło - Bo Polak potrafi :P

Anonimowy pisze...

Może czasami traktuję świat zbyt mało dosłownie, ale dla mnie bycie mile rozczarowanym to wyższy stopień sarkazmu.
I tak na przykład miło rozczarował mnie pan śmieciarz, zabierając ode mnie śmieci z trzech ostatnich miesięcy - spodziewałam się, że ucieszy mnie swoją wizytą dopiero kiedy śniegi spłyną ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...