Foyer: Jesteś fanką Leśmiana?
Maria Peszek: Raczej Schulza. Ojciec czytał mi jego opowiadania w dzieciństwie. Zostało we mnie, że można wymyślać słowa. Tylko że ja tworzę pochodne wulgaryzmów. Przyszło mi do głowy, że chciałabym stworzyć coś takiego, co nazywałoby się wulgaryzmem magicznym.
F: Byłabyś poetką wulgaryzmu magicznego.
MP: Chciałabym. Nie ma czegoś takiego. Chociaż... Fisz czasem idzie w tym kierunku.
F: Ale on nie nazywa tego wulgaryzmem magicznym.
MP: Jednak nie może tak być, że wymyślę nazwę nurtu i potem nie będę w stanie go tworzyć. Dwa wyrazy to jeszcze za mało.
Maria Peszek: Raczej Schulza. Ojciec czytał mi jego opowiadania w dzieciństwie. Zostało we mnie, że można wymyślać słowa. Tylko że ja tworzę pochodne wulgaryzmów. Przyszło mi do głowy, że chciałabym stworzyć coś takiego, co nazywałoby się wulgaryzmem magicznym.
F: Byłabyś poetką wulgaryzmu magicznego.
MP: Chciałabym. Nie ma czegoś takiego. Chociaż... Fisz czasem idzie w tym kierunku.
F: Ale on nie nazywa tego wulgaryzmem magicznym.
MP: Jednak nie może tak być, że wymyślę nazwę nurtu i potem nie będę w stanie go tworzyć. Dwa wyrazy to jeszcze za mało.
F: Jest już fundament.
Dwa wyrazy Peszek to pieprzoty i pochuje (w "Marii awarii" był jeszcze hujawiak). Cały z nią wywiad można przeczytać tutaj.
Ja do tej magiczności nie jestem jakoś przekonana... Za to "wulgaryzm" podoba mi się bardzo!
Ja do tej magiczności nie jestem jakoś przekonana... Za to "wulgaryzm" podoba mi się bardzo!
1 komentarz:
Peszek mnie jakoś nie przekonuje. Pieprzoty i pochuje też nie. Hujawiak ma jeden punkt.
Prześlij komentarz