źródło: kronika kryminalna se.pl
Trzy dni temu w Zabrzu pewien mężczyzna w lombardzie (centrum miasta) zastrzelił swoją byłą żonę, a później siebie.
Kiedy oglądałam relację z miejsca zbrodni w telewizorze, nie mogłam uwierzyć w to, co o ofiarach mówili gapie i ich znajomi: musiało dojść między nimi do jakiejś wyjątkowej kłótni rodzinnej, bo... to byli przecież ludzie, którzy zawsze mówili dzień dobry!
A ten, kto odpowiada innym dzień dobry, nie może być zły.
W filmie "Amelia" (widziałam dawno temu i tylko jeden raz), pada podobne stwierdzenie: jedna z bohaterek mówi, że mężczyzna - chyba w stosunku do głównego bohatera - który zna przysłowia, nie może być zły. Lubię ten tekst i czasem go w rozmowach cytuję.
Ale o tym, że tylko mordercy, bandyci i złodzieje są [językowymi] chamami, nie wiedziałam.
Teraz, po zabójstwie w lombardzie, czas trochę wizję świata i znaczenia dzień dobry w życiu człowieka przeredagować. Bo są ludzie, którzy - życząc innym udanego dnia - trzymają w kieszeni narzędzie zbrodni.
1 komentarz:
50m od mojego domu! Cóż to się dzieje niemalże za miedzą...
Prześlij komentarz